7 września 2014

Facebook - spersonalizowany internet

Facebook coraz częściej pokazuje nam tylko to, co wydaje mu się, że chcemy zobaczyć. Sprawdzamy, jak działają mechanizmy filtrujące na portalu Zuckerberga i czy można je wyłączyć lub ograniczyć.

Zanim upowszechnił się Internet, ludzie czerpali informacje głównie z gazet i telewizji. Czytaliśmy i widzieliśmy tylko to, co redaktorzy zdecydowali nam przekazać, a nasz pogląd na świat był ukształtowany przez te wiadomości. Jeśli historia nie była ciekawa dla dziennikarza, nie była przekazywana czytelnikom i widzom. Internet to wszystko zmienił. Wydawać by się mogło, że w wyszukiwarkach i serwisach społecznościowych nie ma redaktorów, mówiących co jest ważne, a co nie. Informacje są dostępne bez ograniczeń. Wystarczy ich samemu poszukać bądź przejrzeć to, co udostępniają znajomi. Okazuje się, że to nie do końca prawda.


Nowy trend CURATION

To co widzimy w sieci, w tym chociażby na Facebooku, jest coraz częściej personalizowane przez algorytmy uczące się naszych gustów. Filtry używają danych zebranych o użytkowniku, takich jak lokalizacja, wiek, płeć, i kliknięcia "Lubię to", aby dobrać informacje najbardziej zbliżone do zainteresowań. Maszyny wysnuwają wnioski na podstawie poprzednich interakcji z treściami. Ale czy jest to faktycznie to, czego byśmy chcieli i czy komputer może dobrze przewidzieć i przeliczyć coś takiego jak gust?

Nowy trend na świecie, który opiera się na serwowaniu użytkownikom wiadomości dobranych względem gustów i zainteresowań, nosi nazwę curation. Nie ma jeszcze polskiego odpowiednika tego słowa. Można go tłumaczyć jako dopasowanie treści w Internecie do preferencji użytkownika. Sieci społecznościowe, takie jak Facebook, filtrują strumień wiadomości, aby po szybkim rzucie oka na tablicę użytkownik zobaczył te najważniejsze informacje udostępnione przez tych faktycznie bliskich znajomych na samym szczycie tablicy. Jednak personalizacja jest w większości przypadków niewidoczna, i kto wie, co nas omija? Czy można zaufać algorytmom, że podejmą odpowiednie decyzje na temat tego, co mają wyświetlić, a co pominąć?

Curation w Socjal Media


Zjawisko filtrowania dotyka Facebooka, który przesiewa tablice użytkowników już od dłuższego czasu. W zamyśle ma to pokazać nam właśnie te najbardziej interesujące informacje już po samym wejściu na stronę. Portal używa algorytmu nazwanego EdgeRank, który decyduje o tym, co i komu pokazywane jest na tablicy. Zamiast chronologicznej listy wpisów, te "ważne" wyświetlane są poza kolejnością na samej górze strony. Bez zagłębiania się w techniczne szczegóły, ten algorytm ma za zadanie domyślić się, co w tej chwili użytkownik chce przeczytać. Sprawdza, z którymi znajomymi i markami wchodzi najczęściej w interakcję i wyświetla ich posty na górze strumienia.

To wszystko wydaje się dobrym rozwiązaniem oszczędzającym czas, ale nie zachęca do odświeżenia dawnych znajomości. Osoby, z którymi regularnie się nie kontaktujemy, powoli znikają z tablicy, więc po pewnym czasie nie wyskoczy na ekranie żaden ich status, który mógłby być impulsem do odnowienia kontaktu. Jest to też spory problem dla administratorów stron, których przekaz dociera do znacznie mniejszej grupy fanów, niż wskazywałby na to licznik kliknięć "Lubię to" dla strony.

Oczywiście możliwość uzyskania szybkiej informacji o tym, co się dzieje u najbliższych na Facebooku, bez konieczności przewijania wpisów kilkuset innych osób, może być przydatna. Szkoda tylko, że Facebook nie umożliwia już przeglądania tablicy bez nałożonych filtrów. Nawet sortowanie "Od najnowszych" nie pokazuje już wszystkich wpisów, a portal bardzo często zmienia domyślne sortowanie na "Najważniejsze".

Zagrożenia związane z filtrowaniem


Badanie gustu użytkownika wpływa nie tylko na treści, jakie widzi na tablicy, ale także na internetową reklamę. Jest to niepokojące, jeśli w reklamie widać produkt, którego szukało się tydzień wcześniej w sklepie internetowym, bądź o którym rozmawiało się chwilę wcześniej na czacie. To sprytne ze strony sprzedawców, ale użytkownik mógłby woleć reklamę czegoś nowego, czego istnienia nawet nie podejrzewał, a nie czegoś, co już dobrze zna.

Istnieje obawa, że bez filtrowania wyników w sieci Internet szybko zapełniłby się informacjami, które nie są w żaden sposób przydatne dla osoby ich poszukującej. Z drugiej strony, przydatność informacji nie powinna być jedynym kluczem doboru wyników przez algorytmy. Nie powinny one wyrzucać z wyników treści, które powodują, że użytkownik czuje się niekomfortowo, lub które skłoniłyby go do przemyślenia swojego światopoglądu. Chcielibyśmy, aby firmy takie jak Twitter, Facebook i Google po prostu informowały użytkowników o tym, że filtrowanie wyników ma miejsce, i pozwoliły w łatwy sposób z tego zrezygnować.

Wyłączenie filtrów Facebooka jest niemożliwe


Nie da się całkowicie wyłączyć filtrów Facebooka, ale można samemu wpływać na to, co się na tablicy pojawia. Przy każdym poście znajduje się menu, które pozwala wybrać, jaka ilość informacji od konkretnej osoby ma pojawiać się na tablicy. Można wybrać, czy mają być to wszystkie, tylko niektóre lub wyłącznie najważniejsze informacje. Każdą osobę można także dodać do specjalnych list, takich jak "Bliscy znajomi", gdy ogląda się ich profil. Domyślnie portal powiadomi użytkownika za każdym razem, gdy taka osoba udostępni nową treść. Nie jest to jednak rozwiązanie optymalne, a nie zapowiada się, aby Facebook zaproponował kiedykolwiek znów tablicę bez filtrów.

Brak komentarzy: